niedziela, 9 grudnia 2012

Woda w domu

Następnego dnia pogoda się popsuła. Już od rana lało jak z cebra.Do nowiutkiego domu wnieśliśmy nieco błota z podwórka bo teren wokół budynku pokryty był świeżą gliną. Nie trzeba było długo czekać by folia na dachu zaczęła przeciekać. Woda kapała na piętro a stamtąd na parter. Zamiast kłaść wełnę na piętrze foliować i położyć gipsy , zmuszeni byliśmy wykonywać inne prace. Właściciele pojawili się koło ósmej i natychmiast wezwali kierownika budowy. Sami zabrali się do fotografowania usterek.
Kierownik budowy kazał odkręcić wczoraj zamontowane płyty gipsowe na paterze .
- To normalna rzecz że się leje do środka -  tłumaczył sytuację Jakob - Folia jest przybijana gwoździami więc są dziury w folii. Jak ma się nie lać. ?

Kierownik zakwestionował foliowanie koszy dachowych , oraz szczytu.Wszyscy musieliśmy zostawić roboty wykończeniowe i wyleźć na dach.

- Krzysiek oderwij te  te łaty - Jakob wskazał palcem obszar kosza w dachu. Namoknięte łaty były śliskie niczym lód. W gumowych płaszczach sztormowych, które krępowały ruchy, usiłowaliśmy ratować sytuację. Tymczasem Darek i Jakob walczyli ze szczytem dachu. Wyrwanie łaty przybitej gwoździami spiralnymi i jednoczesne utrzymanie równowagi wymagało umiejętności cyrkowych. Po usunięciu łat z kosza położyliśmy dodatkową warstwę foli dachowej i ponownie przybiliśmy łaty. Czynności należało powtórzyć z drugiej strony ganku.

Nasze prace jednak nie poprawiły sytuacji  woda bez przerwy dostawała się do środka. A my podstawiliśmy wiadra pod miejsca przecieków i zajęliśmy się innymi pracami wykończeniowymi.

- Ten szef to jest kompletny laik. On nie wie jak się kosze foliuje ?- Spytał Krzysiek
- Mi kazał szczelinę miedzy ściany uszczelnić taśmą budowlaną . Rozumiesz ? Słońce widać przez szczelinę szerokości 1 cm a on kazał to zakleić taśmą klejącą.
- A ta instalacja elektryczna w pokojach ? Kto robi instalacje natynkową w pokojach. Nie mój biznes , ja tu tylko sprzątam.






niedziela, 2 grudnia 2012

Ceny pieczywa w Niemczech

Wiecha została zorganizowana w samą porę. Od tygodnia jadłem tylko gulasz angielski, a moje śniadania niczym nie różniły się od kolacji czy posiłków w pracy. Z ochotą więc jadłem niemieckie kiełbaski popijając piwem.

-Jestem wykończony tą robotą- powiedział Krzysiek - w Polsce robiło się po 10 -12 godzin ale nigdy nie w takim tempie ... co to jest maraton ?
-Nie pękaj - powiedziałem - w sobotę sobie odpoczniesz a w niedzielę to śpimy do 12.
-Już w to wierzę -zadrwił Krzysiek- Nie widzisz co się tu dzieje ? Oni nie ściągnęli nas po to żebyś tu odpoczywał,  tylko żeby cię tu wycisnąć jak cytrynę . Będzie dobrze jak w ogóle nam cokolwiek zapłacą bo ten szkop jakoś nie pali się do podpisania umowy....
- Spokojnie , zobaczymy już za parę dni . Przecież ma nam płacić co tydzień . Jak nie zapłaci jedziemy do domu. Proste ! - uspakajałem kolegę
Po jakimś czasie goście zaproszeni zaczęli się rozchodzić a my spakowaliśmy się i pojechaliśmy do pensjonatu. Jechaliśmy przez stare dzielnice podmiejskie.Za oknami widzieliśmy domy raczej skromne ale schludne.
- Tu zaraz jest taki sklep Lidl - powiedział Jakob gdy zatrzymał samochód na czerwonym świetle. - możecie sobie kupić sobie coś do jedzenia .
- Nie wiesz ile tu kosztuje chleb ? - Spytałem
- Normalnie , nie jest drogi . Zaraz sam sprawdzisz-powiedział Jakob gdy zatrzymał samochód na parkingu sklepowym.



sobota, 24 listopada 2012

Jak załatwić mobilny internet w Niemczech?




Przyczyną wcześniejszego fajrantu okazało się przyjecie zwane popularnie wiechą. Właściciele oprócz rodziny i znajomych zaprosili również i nas na poczęstunek . Mogliśmy popróbować niemieckich specjałów.Kiełbasa w bułce , szaszłyk i boczek z rusztu cieszyły się zainteresowaniem wszystkich zebranych. W pewnym momencie z rusztowania wygłosił przemówienie Gerhard. Rymowane formułki sprawiały radość zebranym co wyrazili oklaskami.
- Coś ty przyniósł -spytał mnie Jakob jak bym przyniósł mu truciznę- to jest przecież  piwo bezalkoholowe... idź przynieś coś innego , ja idę po boczek , tylko zobacz ile jest alkoholu w środku.
Podszedłem znowu do wanienki z lodem wypełnionej flaszkami piwa , butelki zareklamowanie przez Jakoba włożyłem z powrotem a wyjąłem inne.  Tym razem piwo miało 4,5 % alkoholu .
Chłopaki jest ciężko jak luj -Powiedział Jakob po przełknięciu sałatki kartoflanej  - można biegać w robocie ale jak długo? Tydzień? Miesiąc? W Polsce jestem członkiem klubu wioślarskiego - zrobił porządny łyk piwa - mam dojście do odżywek i koksu. To nic takiego ale daje siłę.
-Chyba nie zwariowałem jeszcze - powiedział Marek - żeby się szprycować w robocie.Przyjechałem tu do roboty a nie na wyścigi . Zresztą jak tylko nadarzy się okazja spływam.Czekam tylko na wypłatę. Przyjazd tu kosztował mnie trochę .
- Jak ty pojedziesz wszyscy dostaną w dupę myślisz że w trzech postawimy taki dom? - powiedział Jakob
- Mogę załatwić na zmianę mojego szwagra on lubi na dachach popierdalać byle kasa by była.
Korzystając z pierwszej okazji spytałem sąsiada, jednego z członków rodziny gospodarzy , jak załatwić internet w Niemczech.

- Sie können einfach einkaufen internet prepaid starter-set in Lidl. - powiedział brat właściciela budowy.
- Ok. Danke ! - podziękowałem za pomoc

niedziela, 18 listopada 2012

Wkrętarka Taśmowa

Już od rana następnego dnia na teren budowy zaczęli złazić się różni ludzie. Jakieś ciotki właściciela , wujki , kuzynki . Dach został w końcu ofoliowany i dom zaczął przypominać dom.Więc właściciele śpieszyli się pochwalić przed znajomymi i rodziną swoim sukcesem. Właściciel oprowadzał po nieskończonych pokojach. i mówił tu będzie sypialnia a tam pralnia. Nie trudno zgadnąć, że przybysze przeszkadzali nam w pracy , trzeba było uprzątnąć pokoje  żeby się nie przewracali na narzędziach , odpowiadać na pytania, uważać żeby nie puknąć takiego łatą.

Tymczasem Gerhard wezwał mnie i Krzyska mieliśmy zabrać się za przykręcanie płyt gipsowych do sufitu. Wyciągnął specjalną wkrętarkę taśmową - Funken neu. - powiedział z dumą. Przygotowaliśmy drabiny , zmontowaliśmy prowizoryczny  koziołek podpierający płyty sufitowe w trakcie ich  montażu. Wyznaczyłem środek łaty który był krawędzią montowania kolejnych płyt i zabraliśmy się do pracy.  Po ustawieniu płyty w odpowiedniej pozycji i przymocowaniu jej kilkoma wkrętami , należało wkręcić wkręty każdy w odległości ok 20 cm od poprzedniego. Do tego miała posłużyć na ta całkiem nowa maszynka. Krzysiek wziął wkrętarkę taśmową i przyłożył do sufitu , wkręt wkręcił się do połowy , kolejny wkręcił się na podobną głębokość.
- Bo ty to źle robisz !- wrzasnął Jakob i wyrwał Krzyśkowi wkrętarkę z ręki . Wlazł na drabinę i z całej siły docisnął maszynę do sufitu , nacisnął spust , wkręt wkręcił się do połowy po czym końcówka  zaczęła przeskakiwać po łbie wkręta rzężąc przeraźliwie. Oczy Gerharda zrobiły się większe ze zdziwienia.
- Was machst du ? - spytał Jakoba  jakby ten usiłował jego wspaniałą maszynkę zepsuć. Sam wziął wkrętarkę przyłożyć do sufitu i nacisnął spust. Już po chwili usłyszeliśmy charakterystyczny dźwięk.
- Whrrrrrrrrrr- warczała maszynka jakby zamierzała zaraz ugryźć Gerharda.
- Scheiße E-bay - powiedział Gerhard , po czym odłożył wkrętarkę do nowiutkiego pudełka.
- Na razie przykręcajcie wkręty zwykłymi wkrętarkami- powiedział Jakob- on tę wkrętarkę dopiero co kupił w internecie i coś jest spieprzone. Zabraliśmy się więc znowu do pracy , bez tego wynalazku , jednak koło godziny 16  zwiedzających  było tak dużo, że właściwie nie dało się już pracować. W końcu Gerhard kazał przerwać pracę i posprzątać.


czwartek, 15 listopada 2012

Tanie rozmowy z Niemiec do Polski


- Halo . Mama ? -
- No wreszcie.... żyjesz ? - zapytała mama
- Żyję , ale co to za życie .... , oni nas chcą tu wykończyć ... pracujemy tu po 12-14 godzin wiec czasu wolnego żeby zjeść i odpocząć mam maksimum 2 godziny . Do tego nie jest to normalna robota tylko wszystko robi się biegiem . Pracujemy przy montażu gotowych domów ... to coś takiego jak wielka płyta.
Gotowe ściany z oknami , drzwiami  przyjeżdżają na ciężarówkach , a my za pomocą dźwigu je montujemy .
- Jesteś zdrowy ?
- Tak , kończę bo telefony są tu strasznie drogie. - Pożegnałem się z matką i zakończyłem połączenie. Aby mieć pewność ile ta rozmowa kosztowała zadzwoniłem pod numer serwisowy .
-Sieben Euro und fünfundzwanzig cent - uszłyszałem w słuchawce stan konta. Rozmowa z domem kosztowała mnie prawie 8 euro, a na kocie pozostało mi 7 Euro tyle co na kolejną niedługa rozmowę.




niedziela, 11 listopada 2012

Jak się robi małp@ na niemieckiej klawiaturze



Niemieckie klawiatury mają inne rozmieszczenie znaków specjalnych . Najczęstszym problemem jest znalezienie znaku @. Dzieje się tak dla tego, że znajduje się on na jednym klawiszu z literą Q, a naklejka z symbolem małpki bardzo szybko ulega wytarciu zwłaszcza w kawiarniach internetowych. Warto także wiedzieć że Niemcy symbol @ nazywają z angielska ,,et''. Aby napisać znak @ należy nacisnąć jednocześnie dwa klawisze :  Alt Gr + Q


Powiększ zdjęcie
POWIĘKSZ ZDJĘCIE





To nie jest praca...

Następnego dnia Marek, który na dachu spędził już kilka dni wyglądał jakby wrócił z Egiptu. Poparzenie skóry było efektem silnego słońca i braku odpowiedniego kremu ochronnego. Znowu o 6 rano rozpoczęliśmy pracę . Jakob miał niezły problem, bowiem elementy konstrukcyjne dachu nie chciały pasować do więźby ganku.
- Cholerna niemiecka precyzja - klął pod nosem gdy kolejny raz bezskutecznie  przymierzaliśmy elementy.
Po dyskusji z Gerhardem zdecydowali się przerobić konstrukcję dachu nad gankiem na poczekaniu.
Kolejna wizyta kierownika budowy wykryła kolejne ściany, które trzeba ustawić do winkla tym razem na piętrze.
- Ciekawe że konstrukcja dachu go nie interesuje tylko winkle - zauważył Marek
- Może tylko na tym się zna - zaśmiał się Krzysiek
Zadanie od szefa polegające na przykręceniu płyt cementowo-włóknowych w miejscu połączenia piętra budynku i parteru także nie należało do prostych , gdyż były za szerokie i trzeba było je docinać nożykiem do tapet. Płyta zwykle łamała się gdzie indziej niż planowałem. Tymczasem Krzysiek miał uszczelniać izolację na piętrze . Marek z Jakubem walczyli z dachem na ganku. Z powodów błędów konstrukcyjnych prace posuwały się wolniej niż planowano.

- Słuchaj ja tu nie zostaję - na przerwie Marek zadzwonił do domu - to nie jest praca , to jest ARBEIT.-Pracujemy po 13-14 godzin dziennie , upał jak cholera ,nie mam czasu się po dupie się podrapać taki zajob , jeszcze nie ma umowy z tym Gebelsem, nie wiadomo czy nam w ogóle zapłaci,  mam już dość.
- Jak teraz zrezygnujesz, to na pewno ci nie zapłaci - powiedział Jakob, gdy Marek skończył rozmowę.
Cały dzień zleciał mi na bieganiu od jednej roboty do drugiej , przerywanej bieganiem z parteru na strych z kolejnymi narzędziami. Ostatnie półgodziny sprzątaliśmy graty złożyliśmy w jedno miejsce, żeby nie szukać długo następnego dnia i pojechaliśmy o 20 do pensjonatu.



poniedziałek, 8 października 2012

Niemieckie domy gotowe z fabryki

Gerhard wziął łom podłożył pod ścianę i pociągnął łom ku górze. Ściana przesunęła się po łuku tworząc kąt prosty w stosunku do sąsiedniej.
 -A teraz to napraw - powiedział Gerhard. Kolejne kilka godzin spędziłem na łataniu dziury, która dopiero co stworzyłem . Najpierw dociąłem ją do konta prostego , potem zamontowałem stelaż i dociąłem płytę żeby załatać ubytek materiału i przykręciłem łatę. Płyta cementowowłóknowa to trudny materiał w obróbce. W końcu ściana była gotowa i przystąpiłem do kolejnego zadania. Trzeba było zamontować schody balustrady to akurat nie było trudne dwa SPAX-y i prowizoryczne schody były solidnie przytwierdzone do konstrukcji , kilka łat i była balustrada. Podczas gdy Jakob z Markiem foliowali dach ja otrzymałem zadanie przygotowania instalacji elektrycznej. Gerhard pokazał plan pomieszczeń . Zwykle jedna lampa była na środku pokoju i kabel łączący lampę z wyłącznikiem. Gerhard zawiązał pętlę kabla na środku pomieszczenia i pociągną kabel nad łatami do wyłącznika . Co ciekawe nie kazał kabla wprowadzić do przygotowanego kanału na instalacje elektryczną tylko spuścić kabel po ścianie.
- Dziwne – powiedział Krzysiek – Dlaczego nie wpuszczasz kabli do ściany ?
- Gerhard mi kazał tak poprowadzić. - odparłem – Może zrobią instalację natynkową.
- W Polsce natynkową instalację robi się w piwnicach. - zauważył Krzysiek
- Mnie to nie obchodzi tak kazał robić to robię. - odpowiedziałem.
Gdy instalacja była gotowa , poprowadzić folię szerokości 1 m dookoła ścian zewnętrznych parteru. Celowość tego działania stanowi do dziś dla mnie zagadkę. Kolejnym zadaniem było połączeń stropów na pietrze za pomocą taśmy budowlanej Siga . To było ostatnie zadnie tego dnia bowiem szczelin i dziurek w foliowaniu stropu nie brakowało. Po pracy zajrzeliśmy do sklepu dyskontowego Netto . Kupiłem pakiet startowy telefonii komórkowej Netto , i chleb. Jakob skorzystał z okazji i sprzedał puszki z piwa podarowanego nam przez szefa. Okazało się także, że to piwo które podarował nam Gerhard można kupić w Netto za 0,30Euro. Plan na wieczór był prosty : godzina na to żeby coś zjeść i położyć się spać. Zamontowałem nową kartę sim do telefonu , lecz karta nie zadziała. Pewnie trzeba się zarejestrować pomyślałem i położyłem się spać.



sobota, 22 września 2012

Ściana

Gdy wszystkie krokwie znalazły swoje miejsce, zaczęliśmy ustawiać ściany do kąta prostego z godnie z życzeniem kierownika budowy.  W końcu Jakob stwierdził ,że jest O.K. i poszedł z Markiem na dach by rozpocząć foliowanie dachu. Tymczasem zawołał mnie Gerhard.
-Roman , zerdrück die Wand ! - wskazał palcem na ściankę działową w klatce schodowej. Ponieważ znałem trochę niemiecki , zrozumiałem, że chce żeby ją zmiażdżyć.
- Crash it down ? - spytałem dla pewności po angielsku .
- Yes !- odpowiedział Gerhard, który czas jakiś spędził w Stanach.
- O.K.  - Ciągle dźwięczały mi w uszach słowa Jakoba  ,,Jak będziesz się ciągle pytał to pomyślę, że jesteś głupi '' - ,, Jak ci każę urwać klamkę to masz ją urwać , natychmiast ''. Gerhard pojechał do sklepu po materiały, a ja zostałem ze swoim zadaniem. ,, Nie obchodzi mnie jak i czym. Masz to zrobić natychmiast'' znowu przypomniał mi się Jakob. Nożykiem budowlanym naciąłem płytę . Niestety dom wykonany był z płyt cementowo-włóknowych niezwykle twardych i nacięcie nożyka było tak płytkie, że nie osłabiło ściany. Złapałem młot dziesięciokilowy i uderzyłem w ścianę . Młot odbił się od ściany zostawiając niewielkie wgniecenie .
- Mam rozwalę ją młotem - powiedziałem sam do siebie - tylko muszę się pośpieszyć bo zaraz Gerhard wróci.
Bum, bum, bum  , słychać było w całym domu gdy rozwalałem ścianę , nikt jednak nie przyszedł sprawdzić co się dzieje. Każdy był zajęty swoim zadaniem. Bum, bum, bum , dziura w ścianie pomału się powiększała .
Rozwaliłem prawie pół ściany gdy wrócił Gerhard . Przechodząc koło mnie rzucił okiem w moją stronę .
Na twarzy jego wymalował się wyraz szoku  i zdumienia.
- Roman !! Was machst du ?


niedziela, 16 września 2012

Scheiße Konstruktion

Tej nocy nie przeszkadzały mi pociągi , samochody , samoloty , spałem jak zabity. O piątej rano budzik zadzwonił. Gdy się wygramoliłem z łóżka,  Krzyśka już nie było w pokoju. Pobiegłem do toalety.
-Mam 30 minut do wyjazdu więc wszystko co najważniejsze trzeba załatwić teraz - pomyślałem -Przynajmniej o piątej rano człowiek ma 5 minut dla siebie.
Toaleta była zajęta.Szarpnąłem  klamkę drugiej kabiny , toaleta - była zajęta , pociągnąłem klamkę trzeciej kabiny  - toaleta była zajęta , pociągnąłem klamkę ostatniej kabiny - drzwi się uchyliły. Usiadłem  na niemieckiej (najlepszej na świecie) muszli klozetowej  i zacząłem rozmyślać , co jakiś czas jednak spoglądając na zegarek . Po chwili z  pierwszej kabiny ktoś wylazł i usłyszałem głos Jakoba
- Słuchaj Marek jak się nie sprężymy to gówno tu zarobimy . Musimy pracować szybciej.
- To da się szybciej ? - Spytał Darek opuszczając drugą kabinę
- Gerhard mówił, że niemiecka ekipa taki dom stawia w jeden dzień. Potem dźwig odjeżdża a oni go wykańczają w 3 dni.
- I co uwierzyłeś mu ? - Spytał Krzysiek gdy wyszedł z trzeciej kabiny.
- Nie wiem ...- - Zawahał się Jakob.- normalnie Niemcy w robocie nigdy się nie spieszą.
- Ładnie zintegrowana ekipa , razem pracują , jedzą ,śpią nawet w kiblu razem siedzą - pomyślałem gdy w pośpiechu opuszczałem toaletę. Zostało 23 minuty na na wszystko : kawę , śniadanie , żeby posprzątać i żeby się ubrać. Tym razem wszystko poszło jak w zegarku i koło samochodu Jakoba byliśmy  wcześniej od niego. Laptop pojechał tym razem z nami , wcale nie byłem pewien, że Niemcom można ufać.
Dźwigowy spał jeszcze w kabinie gdy dotarliśmy na budowę. Auto znowu trzeba było ,,cak, cak`` rozładować. Zabraliśmy się za ściany działowe na pietrze a później krokwie . Upał znowu nam dokuczał. Tymczasem na plac budowy wlazł facet ubrany na czarno. Siwiejące włosy miał uczesane na jeża, a nieco pociemniała karnacja skóry zdradzała , że papierosy towarzyszą mu nie od wczoraj. Spojrzał z obrzydzeniem na ściany i stropy .
- Scheiße Konstruktion - powiedział . Zapalił papierosa i  wziął do ręki duży stalowy kątownik i przyłożył do kąta. Kątownik nie leżał jak powinien tylko huśtał się w kącie wskazując wadę montażu. Przyłożył do kolejnego kąta to samo.
- Masz Marek swoją ,,bułkę z masłem`` - powiedziałem do siebie , gdy okazało się, że był to kierownik budowy i kazał wszystkie ściany ustawić do winkla.

środa, 12 września 2012

Das ist Verboten

Po przerwie przyszła pora na płyt stropowe, ściany drugiego piętra zewnętrzne i wewnętrzne. Cały dzień nosiłem narzędzia to na parter to na piętro, mocowałem ściany, kierowałem pracą dźwigu. To wszystko biegiem w tropikalnym upale. W końcu pierwsze piętro było gotowe i mogliśmy zacząć pakować narzędzia do samochodu.To była najdłuższa dniówka w moim życiu 14 godzin . Była godzina 20.00 gdy wyruszyliśmy w drogę powrotną do hotelu.  W drodze powrotnej humor Jakoba się nieco poprawił bo Gerhard wręczył mu zgrzewkę piwa dla całej ekipy.
Nie zdążyliśmy wejść do pokoju, gdy na korytarzu zatrzymał nas niski facet w białej koszuli. To był kierownik hotelu.
- On pyta czy zmieniliście zamek w drzwiach -  przetłumaczył słowa kierownika Jakob.
- Oczywiście ,ja tu mam prywatne rzeczy, po co ktoś ma w nich grzebać - stwierdziłem.
- On mówi, że sprzątaczka nie może posprzątać pokoju.
- Sami pokój posprzątamy .
- On mówi że to niezgodne z przepisami przeciw pożarowymi.
- Co za bzdura . Takie drzwi z płyty pilśniowej otwiera się jednym kopniakiem. Powiedz mu że jak będziemy jechać to zmienimy zamek na ten co był.
Jakob jeszcze tłumaczył moje słowa gdy kierownik poczerwieniał ze złości i wrzasnął .
- Aber das ist verboten !
- Słuchajcie nikt wam niczego tu nie ukradnie . To są Niemcy - uspokajał Jakob.
Pięć minut później zmieniłem zamek na oryginalny  i zabrałem się za kolację. Wyjąłem puszkę gulaszu angielskiego . Kroiłem chleb gdy usłyszałem pukanie do drzwi . To był Jakob , który przyniósł 2 puszki piwa.
- Tu macie po piwie - powiedział - tylko puszki mi macie oddać. I słuchajcie nie ma zastanawiania się na budowie. Jak coś wam każę zrobić, macie to zrobić i nie zadawać głupich pytań. Jak powiem , że masz urwać klamkę , to masz to zrobić i nie interesuje mnie to jak i czym . Ma być zrobione i już. Jutro zaczynamy znowu o szóstej.



sobota, 8 września 2012

Urwij klamkę

Temperatura z każdą godziną rosła . Półtora litrowa butelka wody mineralnej , którą zabrałem do pracy była pusta. Pod plastikowym kaskiem budowlanym było gorąco niczym w szklarni. Była godzina dziesiąta , gdy na placu budowy pojawili się właściciele. W cieniu rozłożyli stoliczek z kawą i wodą mineralną . Nikt jednak nie odważył się pójść po wodę bez zgody szefa. W końcu właścicielka podeszła do Marka i spytała . 
-  Um wie viel Uhr macht ihr Pause ? (O której godzinie będzie przerwa?)
- Alles ist Prima !! Picco bello !! Cak ! Cak! - odparował Marek, zadowolony że opanował język niemiecki.Na twarzy włascicleki pojawił się wyraz zdumienia i skierowała się do naszego szefa.
-Jak przyjdzie na to pora. - wyjaśnił po niemiecku Gerhard - Najpierw postawią cały parter.
Żar lał się z bezchmurnego nieba .Wokół budynku niemiecka ekipa stawiała rusztowania. My mordowaliśmy się jeszcze z kilkoma ścianami, które nie chciały do siebie pasować , a Gerhard niezadowolony z postępów prac mamrotał Zu langsam,zu langsam. Elementy dostarczone z fabryki nie pasowały . Żeby zamontować ostatnie ściany trzeba było przesunąć już stojące a potem skorygować ich położenie, co przedłużało prace. W końcu koło czternastej parter był gotowy. 
- Pause ! wrzasnął Jakob.
Wszyscy natychmiast znaleźli się koło stoliczka śniadaniowego . Pochłonąłem butelkę wody , a drugą zmoczyłem głowę i zabrałem się za gulasz angielski . Pauza miała tylko 30 min, więc nie było czasu na zabawę. Nie zjesz, będziesz pracował głodny Bóg wie jak długo - pomyślałem.
- Za mocno mocujesz te ściany do haka - powiedział Jakob do Krzyśka -  Potem musimy długo odkręcać te nakrętki . Nakrętkę  przykręć na dwa obroty. Rozumiesz ? 
-Jak to dwa obroty ? To się może urwać z haka !!
- Co ty się pytasz ? Powiedziałem ! Jak ci powiem, że masz urwać klamkę to masz ją urwać, natychmiast ! Jasne ?  Jak Ty będziesz się o wszystko pytać to pomyślę, że jesteś głupi . Ściany mocujesz nakrętkami do haka na dwa obroty.- zakończył rozmowę Jakob.

wtorek, 4 września 2012

Super łata

Ruch w Berlinie o tej porze był niewielki .Stary Golf Jakoba mijał kolejne skrzyżowania , a nieskazitelny porządek w samochodzie,  mówił że właściciel dbał o niego jak o Rolls-Royce-a . Drzemałem na tylnym fotelu , od czasu do czasu budziła mnie rozmowa .
- Długo robisz w Niemczech - spytał Marek
- 20 lat - odrzekł Jakob
- I jak tu jest ?
- Normanie ... trzeba zapiepszać... ale przynajmniej płacą jak należy.
Słońce wstawało, świecąc ostrym światłem prosto oczy , w radiu leciały niemieckie wiadomości. Znowu przysnąłem.
- Co on powiedział ?- spytał Marek
- Kto ? - Jakob
- No ten Gebels ... nasz szef... , że co mamy mówić jak będą nas pytali ?
- Aaa ! Alles ist prima . Picco bello !
- Alles ist prima. Picco bello . Alles ist prima .Mamrotał pod nosem Marek swoje pierwsze słowa po niemiecku od czasu Hansa Klossa.
Tymczasem dojechaliśmy na plac budowy. Biały VW Transporter szefa stał już na miejscu obok ogromnej ciężarówki z elementami przyszłego domu.
- Wyładować samochód, ale Cak! Cak!- Zakomenderował Jakob w imieniu szefa, z którym uciął sobie pogawędkę. Pozostała część brygady biegała do auta po kolejne elementy ekwipunku , które trzeba było zanieść na fundament przyszłego domu. Niedługo później dojechał dźwig. Krzysiek wlazł na ogromną naczepę i zaczepił pierwszy element do haka dźwigu. Długa na 10 m ściana poszybowała w górę, by za chwilę zawisnąć tuż nad fundamentem.
Romek pchaj te ścianę do linii fundamentu . Mocniej !- wrzeszczał  Jakob. Podczas gdy ja z całych sił napierałem na ścianę, Jakob wywiercił otwory w fundamencie i zamocował do ściany dwa wielkie rozpieraki budowlane. Marek odczepił ścianę z haka. Gerhard przyłożył swoją specjalną łatę do ściany i ustawił ścianę w pionie. W powietrze poszybowała druga ściana i sytuacja się powtórzyła. Poranną bryzę zaczął zastępować tropikalny upał. Wkrętarki udarowe tłukły się podczas wkręcania długich wkrętów , które łączyły ściany ze sobą.
-Bułka z masłem- stwierdził Marek gdy trzecia ścinana już stała  na fundamencie. Przyszła kolej na ściany wewnętrzne. Podmuch wiatru rozbujał wiszącą  3 metry nad naszymi głowami ścianę działową. Gerhard wziął swoją specjalną łatę i za jej pomocą nakierował  ścianę na miejsce montażu.  Trzymał łatę wspartą na podłodze, gdy my rękami staraliśmy się ustabilizować ścianę. Dałem sygnał dźwigowemu żeby opuszczał ładunek. Podmuch wiatru znowu obrócił ścianę  i dźwigowy z mistrzowską precyzją postawił ją na łacie Gerharda .Zanim dźwig ponownie uniósł ścianę, łata wygięła się niczym banan . Całe szczęście, że to nie ja tę łatę trzymałem pomyślałem, gdy Gerhard sprawdzał jeszcze czy aby na pewno super łata jest do wywalenia.



niedziela, 2 września 2012

Pokój w hotelu

W małym hotelowym pokoju były:  meble pamiętające czasy NRD ,  nieszczelne okna i zapaszek grzyba, który starano się ukryć poprzez częste wietrzenie pomieszczenia. Byłem zmęczony i głodny. Otworzyłem torbę z prowiantem.
-Stary - powiedział Krzysiek - Ty tu masz pewnie 60 puszek gulaszu angielskiego . Z głodu nie umrzesz ... najwyżej z nudów.
 Dowcip Krzyśka nie zrobił na mnie szczególnego wrażenia.Po zjedzeniu zawartość puszki , zabrałem się do obliczeń.
- Jutro o godzinie 6.00 zaczynamy pracę , minus pół godziny na dojazd , minus półgodziny żeby się przygotować , umyć ,wypić kawę. Zegarek trzeba nastawić 5.00 - powiedziałem .
Nieco później leżałem w łóżku . Niemiecka impreza, która obywała dwa pokoje dalej, nie pozwalała mi zasnąć , gdy już ucichło , przejechał pociąg tłukąc stalowymi kołami po szynach , już prawie zasypiałem gdy samolot z pobliskiego lotniska startował z potężnym hukiem. W końcu zasnąłem . Już po chwili budzik zakończył mój sen. Półprzytomny wstałem , ubrałem się , poszedłem szybkim krokiem do łazienki. W pośpiechu  umyłem się. W czajniku już kipiała woda na kawę , gdy wróciłem do pokoju. Krzysiek zalał kawę wrzątkiem i pobiegł do łazienki. Ja tymczasem zabrałem się do wymiany zamka w drzwiach do pokoju. Nie chciałem, aby Niemcy podpieprzyli mi laptopa. Na szczęście wkładka, którą wziąłem z Polski pasowała.
- Cak, cak i gotowe - powiedziałem z zadowoleniem, gdy Krzysiek wracał z łazienki . Pomysł z zabezpieczeniem drzwi przypadł mu do gustu. Chwilę później już biegliśmy do auta.
- Długo będziemy na was jeszcze czekać ? - powitał nas Jakob gdy wsiadaliśmy do samochodu.

sobota, 1 września 2012

Niemiecki fundament

To jest najlepsza niemiecka papa - stwierdził Jakob, podczas gdy my w pośpiechu, niczym żołnierze rozwijaliśmy ją na niemieckim fundamencie. Fundament był wylany równo z gruntem i nawet dziecko mogło przewidzieć że woda podczas ulewnych deszczów będzie zawilgacać ściany albo nawet wlewać się do środka budynku.
- To nie moja sprawa - pomyślałem - jestem tylko gastarbeiterem. Ten fundament na pewno zaprojektowali niemieccy inżynierowie i teraz tak się będzie budować .
- Romek! W samochodzie w wiadrze jest specjalny klej do papy, weź go i przyklej papę do fundamentu , ale ,cak cak ! - Wrzasnął Jakob .
Pobiegłem do samochodu, znalazłem wiadro . Wyciągnąłem kartusz z napisem Sanitär-Silikon . Wszystkie inne pojemniki miały tę samą zawartość. A więc to jest ten specjalny klej do papy - pomyślałem. Szukałem jeszcze wyciskacza do silikonu gdy z zewnątrz dotarły słowa Jakoba .
- Długo się będziesz tam cackał , Gerard pomyśli że zgubiłeś się w samochodzie ... Dawaj ten klej !!
W biegu nabiłem wyciskacz , silikonem i rzuciłem się do smarowania betonu . Pozostali rozwijali jeszcze ostatnią rolkę papy ,gdy na fundament wkroczył nasz szef  Gerhard Werner i Jakob .
Obejrzeli plan budynku i zabrali się do niwelowania niedokładności fundamentu za pomocą plastikowych podkładek, poziomicy laserowej i specjalnej łaty.
- To jest bardzo droga łata , bardzo dokładna , ona kosztuje 300 euro , uważajcie na nią - powiedział Jakob gdy po pracy pakował ja do specjalnego futerału - Jak ktoś ją spiepszy, to będzie musiał ją odkupić.
Było już ciemno, gdy spakowaliśmy graty i pojechaliśmy do hotelu.

piątek, 31 sierpnia 2012

Praca na stałe w Niemczech.

Słuchajcie! On mówi, że potrzebuje ludzi do roboty na stałe - Jakob zaczął tłumaczyć słowa szefa, jak tylko ucichło przemówienie w języku zupełnie nam obcym- Będziemy budować domy w tydzień i będzie nam płacił po każdym wykonanym domu.
- Jak to ,, Dom w tydzień`` ? - Oburzyli się pozostali członkowie ekipy.
- Nie wiem... , ale on tak mówi.-odparł Jakob - Powiedział jeszcze , ,,Alles ist prima``.  Cokolwiek by się działo , jak cię klient o coś zapyta masz odpowiedzieć ,,Alles ist prima``.
- Co to znaczy ? - spytał Marek.
- No, że jest świetnie , ,,Pika bello `` ....Aaaa , powiedział jeszcze , że mamy robić ,,cak, cak``.
- a To co znowu ? - dociekał Krzysiek.
- O rany !- zniecierpliwił się Jakob - Raz, raz,  rozumiesz ? Sprawnie. A teraz mamy złożyć rzeczy w pokojach i jedziemy na budowę.
- Jak to na budowę ? W Niedzielę o 19.00 ? - Jestem głodny jak pies ! Oburzył się Krzysiek.
- To sobie zjesz jak wrócisz . Zakończył dyskusje Jakob.

Poszedłem do ,,czinkusia`` złapałem torbę z prowiantem, którą spakował mi ojciec ...O rety! Jakie to ciężkie - jęknąłem, gdy ją podniosłem.
Co ty tam tarmosisz ? - spytał Krzysiek, mój nowy współlokator , gdy wchodziłem do pokoju sapiąc wysiłku. Jedzenie ! Wiesz jakie drogie jest tu żarcie ?
Kilka minut później siedzieliśmy już w samochodzie Jakoba i jechaliśmy na budowę.

środa, 29 sierpnia 2012

Jak na razie wszystko w porządku

Pensjonat , raczej hotel robotniczy położony był w pobliżu lotniska Schönefeld. Naprzeciw stały ogromne bloki , przed którymi bawiły się dzieci. Niemcy wszelkich możliwych ras spacerowali po ulicach przyglądając się nam. Zaraz za hotelem biegła linia kolejowa. Co piętnaście minut kolejka z hukiem przetaczała się z centrum Berlina na obrzeża.Korzystając z chwili wolnego zjadłem kanapki, które żona przygotowała przed wyjazdem i postanowiłem zadzwonić do domu. Halo, mama ! Dojechałem na miejsce cały , czekamy na szefa , jak na razie wszystko w porządku .... - zdążyłem powiedzieć zanim konto mojej komórki się wyładowało i telefon urwał połączenie. No ładnie, muszę kupić jeszcze niemiecką komórkę bo tu nie doładuję swojej , pomyślałem i zobaczyłem, że na parking wtoczył się biały Volkswagen Transporter  i ze środka wyszedł starszy gość. To był nasz szef. Wyglądał na 55 lat , siwy , łysiejący z wąsem a`la Franz Josef i niemałym brzuszkiem. Przeprosił za spóźnienie, załatwił klucze do pokojów i zaprosił do świetlicy na rozmowę organizacyjną.

Wjazd do Niemiec





Tuż przed granicą na ostatniej stacji zatankowaliśmy do pełna, bo w Niemczech paliwo jest strasznie drogie. Trzypasmową autostradą pędziliśmy do Berlina. Polskie radio jakiś czas jeszcze dodawało otuchy.Nagle autostrada się skurczyła i samochody wlekły się w korku. Jak spóźnimy się na spotkanie to dopiero będzie komedia pomyślałem. Po godzinie w korku w upiornym słońcu minęliśmy przeszkodę i nasza grupa znowu popędziła do celu. Grupę prowadził Jarek, który miał GPS i dość ciężką nogę. Z mojego Cinquecento musiałem wyciągnąć wszystko co się da, żeby ich nie stracić z pola widzenia. Wjazd do Berlina był nieco nerwowy.... łatwo się zgubić w dużym mieście .W końcu dotarliśmy na miejsce. Było już późno a my ciągle czekaliśmy przed pensjonatem na szefa.

Spotkanie brygady

Wcześnie rano pożegnałem się z rodziną. Nie było łatwo zostawić wszystko i pojechać w nieznane. Łzy w oczach mamy były zrozumiałe , sam też nie mogłem się opanować. Nie wiedziałem kiedy się znowu zobaczymy i co tak naprawdę czeka mnie na miejscu. Poczucie niepewności i strach przed nieznanym towarzyszył mi do umówionego miejsca zbiórki całej ekipy.Brygadzistą był starszy facet, który przedstawił się po niemiecku. ,,Ich bin Jakob'' usłyszałem gdy podawałem mu rękę. A więc nie tylko ja podpisałem te papiery... pomyślałem gdy zobaczyłem pozostałych członków ekipy. Rozmowa z nowymi kolegami trochę mnie uspokoiła. Koledzy zaczęli licytować na doświadczenia budowlane. Kto gdzie robił i co robił było tematem dnia. Po wypiciu kawy wszyscy wsiedli do samochodów i udali się w dalsza drogę.

Wyjazd do pracy za granicę. Co spakować?

Czasu do wyjazdu pozostało naprawdę niewiele. Telefon do pracodawcy niemieckiego potwierdził, że czeka na nas w Berlinie i że w ekipie będzie ktoś kto dobrze mówi po niemiecku. Co spakować ? Ubranie robocze, ubranie na zmianę,buty robocze wodoodporne, konserwy, laptop żeby mieć kontakt z rodziną , dokumenty, czajnik , jakaś kuchenka żeby samemu zrobić obiad. Ile wziąć pieniędzy ? Potrzeba na dojazd , na życie i ewentualny powrót bez grosza , jeśli nie doczekam się wypłaty. Ile kosztuje chleb , albo kurczak w Niemczech ? Odpowiedź znalazłem w internecie . Pozostało jeszcze pojechać do banku założyć konto internetowe , muszę przecież wiedzieć czy wpłynęły pieniądze za pracę czy nie.

wtorek, 28 sierpnia 2012

Spotkanie z pośrednikiem pracy zagranicznej

Przez telefon dowiedziałem się, że oferta skierowana jest wyłącznie dla osób prowadzących działalność  gospodarczą . Więc musiałem szybko załatwić formalności związane z założeniem firmy. Praca w Niemczech miała rozpocząć się już za tydzień.  Najpierw należało jednak podpisać umowę pośrednictwa we Wrocławiu. Aby spotkać się z pośrednikiem musiałem przejechać blisko 500 km i odnaleźć jego biuro .  Firma miała siedzibę w willi z lat osiemdziesiątych.  Biuro zaimprowizowane w salonie  , sprawiało wrażenie ogólnego nieładu. Wszędzie segregatory z papierami , tu  komplet  wypoczynkowy , tam biurko i osobno stolik. Telefony dzwoniły nieustannie przerywając rozmowę.  Pośrednik opowiedział na czym ma praca polegać i wyliczył :

16,50 Euro x 10 godzin dziennie * 26 dni = 4290 Euro miesięcznie. 

On za  pośrednictwo życzył sobie tylko 10% tzn 400 euro za miesiąc pracy. Zażądał zabezpieczenia wekslowego i kar umownych w kwocie 4000 Euro , na wszelki wypadek.
- Pełno teraz jest oszustów - stwierdził. Po zapoznaniu się z umową przedstawiłem wątpliwości co do drakońskich zapisów umowy. Pośrednik wszystkie wątpliwości rozwiał  jednym pytaniem 

- Podpisuje Pan czy nie ? 

 I tak znalazłem pracę w Niemczech za 4000 euro na miesiąc.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Praca w Niemczech 16,50 Euro / godzinę

Moja praca w Niemczech zaczęła się od przypadkowego ogłoszenia znalezionego w internecie następującej treści. Potrzebny stolarz do budowy domów drewnianych w Niemczech 16,50 Euro za godzinę . Ponieważ miałem doświadczenie w budowie tego typu domów a stawka była korzystna odpowiedziałem na anons.