środa, 29 sierpnia 2012

Jak na razie wszystko w porządku

Pensjonat , raczej hotel robotniczy położony był w pobliżu lotniska Schönefeld. Naprzeciw stały ogromne bloki , przed którymi bawiły się dzieci. Niemcy wszelkich możliwych ras spacerowali po ulicach przyglądając się nam. Zaraz za hotelem biegła linia kolejowa. Co piętnaście minut kolejka z hukiem przetaczała się z centrum Berlina na obrzeża.Korzystając z chwili wolnego zjadłem kanapki, które żona przygotowała przed wyjazdem i postanowiłem zadzwonić do domu. Halo, mama ! Dojechałem na miejsce cały , czekamy na szefa , jak na razie wszystko w porządku .... - zdążyłem powiedzieć zanim konto mojej komórki się wyładowało i telefon urwał połączenie. No ładnie, muszę kupić jeszcze niemiecką komórkę bo tu nie doładuję swojej , pomyślałem i zobaczyłem, że na parking wtoczył się biały Volkswagen Transporter  i ze środka wyszedł starszy gość. To był nasz szef. Wyglądał na 55 lat , siwy , łysiejący z wąsem a`la Franz Josef i niemałym brzuszkiem. Przeprosił za spóźnienie, załatwił klucze do pokojów i zaprosił do świetlicy na rozmowę organizacyjną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz