niedziela, 11 listopada 2012

To nie jest praca...

Następnego dnia Marek, który na dachu spędził już kilka dni wyglądał jakby wrócił z Egiptu. Poparzenie skóry było efektem silnego słońca i braku odpowiedniego kremu ochronnego. Znowu o 6 rano rozpoczęliśmy pracę . Jakob miał niezły problem, bowiem elementy konstrukcyjne dachu nie chciały pasować do więźby ganku.
- Cholerna niemiecka precyzja - klął pod nosem gdy kolejny raz bezskutecznie  przymierzaliśmy elementy.
Po dyskusji z Gerhardem zdecydowali się przerobić konstrukcję dachu nad gankiem na poczekaniu.
Kolejna wizyta kierownika budowy wykryła kolejne ściany, które trzeba ustawić do winkla tym razem na piętrze.
- Ciekawe że konstrukcja dachu go nie interesuje tylko winkle - zauważył Marek
- Może tylko na tym się zna - zaśmiał się Krzysiek
Zadanie od szefa polegające na przykręceniu płyt cementowo-włóknowych w miejscu połączenia piętra budynku i parteru także nie należało do prostych , gdyż były za szerokie i trzeba było je docinać nożykiem do tapet. Płyta zwykle łamała się gdzie indziej niż planowałem. Tymczasem Krzysiek miał uszczelniać izolację na piętrze . Marek z Jakubem walczyli z dachem na ganku. Z powodów błędów konstrukcyjnych prace posuwały się wolniej niż planowano.

- Słuchaj ja tu nie zostaję - na przerwie Marek zadzwonił do domu - to nie jest praca , to jest ARBEIT.-Pracujemy po 13-14 godzin dziennie , upał jak cholera ,nie mam czasu się po dupie się podrapać taki zajob , jeszcze nie ma umowy z tym Gebelsem, nie wiadomo czy nam w ogóle zapłaci,  mam już dość.
- Jak teraz zrezygnujesz, to na pewno ci nie zapłaci - powiedział Jakob, gdy Marek skończył rozmowę.
Cały dzień zleciał mi na bieganiu od jednej roboty do drugiej , przerywanej bieganiem z parteru na strych z kolejnymi narzędziami. Ostatnie półgodziny sprzątaliśmy graty złożyliśmy w jedno miejsce, żeby nie szukać długo następnego dnia i pojechaliśmy o 20 do pensjonatu.



1 komentarz:

  1. Tak na budowie w Niemczech nie ma pracy jest Arbeit

    OdpowiedzUsuń