wtorek, 4 września 2012

Super łata

Ruch w Berlinie o tej porze był niewielki .Stary Golf Jakoba mijał kolejne skrzyżowania , a nieskazitelny porządek w samochodzie,  mówił że właściciel dbał o niego jak o Rolls-Royce-a . Drzemałem na tylnym fotelu , od czasu do czasu budziła mnie rozmowa .
- Długo robisz w Niemczech - spytał Marek
- 20 lat - odrzekł Jakob
- I jak tu jest ?
- Normanie ... trzeba zapiepszać... ale przynajmniej płacą jak należy.
Słońce wstawało, świecąc ostrym światłem prosto oczy , w radiu leciały niemieckie wiadomości. Znowu przysnąłem.
- Co on powiedział ?- spytał Marek
- Kto ? - Jakob
- No ten Gebels ... nasz szef... , że co mamy mówić jak będą nas pytali ?
- Aaa ! Alles ist prima . Picco bello !
- Alles ist prima. Picco bello . Alles ist prima .Mamrotał pod nosem Marek swoje pierwsze słowa po niemiecku od czasu Hansa Klossa.
Tymczasem dojechaliśmy na plac budowy. Biały VW Transporter szefa stał już na miejscu obok ogromnej ciężarówki z elementami przyszłego domu.
- Wyładować samochód, ale Cak! Cak!- Zakomenderował Jakob w imieniu szefa, z którym uciął sobie pogawędkę. Pozostała część brygady biegała do auta po kolejne elementy ekwipunku , które trzeba było zanieść na fundament przyszłego domu. Niedługo później dojechał dźwig. Krzysiek wlazł na ogromną naczepę i zaczepił pierwszy element do haka dźwigu. Długa na 10 m ściana poszybowała w górę, by za chwilę zawisnąć tuż nad fundamentem.
Romek pchaj te ścianę do linii fundamentu . Mocniej !- wrzeszczał  Jakob. Podczas gdy ja z całych sił napierałem na ścianę, Jakob wywiercił otwory w fundamencie i zamocował do ściany dwa wielkie rozpieraki budowlane. Marek odczepił ścianę z haka. Gerhard przyłożył swoją specjalną łatę do ściany i ustawił ścianę w pionie. W powietrze poszybowała druga ściana i sytuacja się powtórzyła. Poranną bryzę zaczął zastępować tropikalny upał. Wkrętarki udarowe tłukły się podczas wkręcania długich wkrętów , które łączyły ściany ze sobą.
-Bułka z masłem- stwierdził Marek gdy trzecia ścinana już stała  na fundamencie. Przyszła kolej na ściany wewnętrzne. Podmuch wiatru rozbujał wiszącą  3 metry nad naszymi głowami ścianę działową. Gerhard wziął swoją specjalną łatę i za jej pomocą nakierował  ścianę na miejsce montażu.  Trzymał łatę wspartą na podłodze, gdy my rękami staraliśmy się ustabilizować ścianę. Dałem sygnał dźwigowemu żeby opuszczał ładunek. Podmuch wiatru znowu obrócił ścianę  i dźwigowy z mistrzowską precyzją postawił ją na łacie Gerharda .Zanim dźwig ponownie uniósł ścianę, łata wygięła się niczym banan . Całe szczęście, że to nie ja tę łatę trzymałem pomyślałem, gdy Gerhard sprawdzał jeszcze czy aby na pewno super łata jest do wywalenia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz