Tej nocy nie przeszkadzały mi pociągi , samochody , samoloty , spałem jak zabity. O piątej rano budzik zadzwonił. Gdy się wygramoliłem z łóżka, Krzyśka już nie było w pokoju. Pobiegłem do toalety.
-Mam 30 minut do wyjazdu więc wszystko co najważniejsze trzeba załatwić teraz - pomyślałem -Przynajmniej o piątej rano człowiek ma 5 minut dla siebie.
Toaleta była zajęta.Szarpnąłem klamkę drugiej kabiny , toaleta - była zajęta , pociągnąłem klamkę trzeciej kabiny - toaleta była zajęta , pociągnąłem klamkę ostatniej kabiny - drzwi się uchyliły. Usiadłem na niemieckiej (najlepszej na świecie) muszli klozetowej i zacząłem rozmyślać , co jakiś czas jednak spoglądając na zegarek . Po chwili z pierwszej kabiny ktoś wylazł i usłyszałem głos Jakoba
- Słuchaj Marek jak się nie sprężymy to gówno tu zarobimy . Musimy pracować szybciej.
- To da się szybciej ? - Spytał Darek opuszczając drugą kabinę
- Gerhard mówił, że niemiecka ekipa taki dom stawia w jeden dzień. Potem dźwig odjeżdża a oni go wykańczają w 3 dni.
- I co uwierzyłeś mu ? - Spytał Krzysiek gdy wyszedł z trzeciej kabiny.
- Nie wiem ...- - Zawahał się Jakob.- normalnie Niemcy w robocie nigdy się nie spieszą.
- Ładnie zintegrowana ekipa , razem pracują , jedzą ,śpią nawet w kiblu razem siedzą - pomyślałem gdy w pośpiechu opuszczałem toaletę. Zostało 23 minuty na na wszystko : kawę , śniadanie , żeby posprzątać i żeby się ubrać. Tym razem wszystko poszło jak w zegarku i koło samochodu Jakoba byliśmy wcześniej od niego. Laptop pojechał tym razem z nami , wcale nie byłem pewien, że Niemcom można ufać.
Dźwigowy spał jeszcze w kabinie gdy dotarliśmy na budowę. Auto znowu trzeba było ,,cak, cak`` rozładować. Zabraliśmy się za ściany działowe na pietrze a później krokwie . Upał znowu nam dokuczał. Tymczasem na plac budowy wlazł facet ubrany na czarno. Siwiejące włosy miał uczesane na jeża, a nieco pociemniała karnacja skóry zdradzała , że papierosy towarzyszą mu nie od wczoraj. Spojrzał z obrzydzeniem na ściany i stropy .
- Scheiße Konstruktion - powiedział . Zapalił papierosa i wziął do ręki duży stalowy kątownik i przyłożył do kąta. Kątownik nie leżał jak powinien tylko huśtał się w kącie wskazując wadę montażu. Przyłożył do kolejnego kąta to samo.
- Masz Marek swoją ,,bułkę z masłem`` - powiedziałem do siebie , gdy okazało się, że był to kierownik budowy i kazał wszystkie ściany ustawić do winkla.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz