piątek, 31 sierpnia 2012

Praca na stałe w Niemczech.

Słuchajcie! On mówi, że potrzebuje ludzi do roboty na stałe - Jakob zaczął tłumaczyć słowa szefa, jak tylko ucichło przemówienie w języku zupełnie nam obcym- Będziemy budować domy w tydzień i będzie nam płacił po każdym wykonanym domu.
- Jak to ,, Dom w tydzień`` ? - Oburzyli się pozostali członkowie ekipy.
- Nie wiem... , ale on tak mówi.-odparł Jakob - Powiedział jeszcze , ,,Alles ist prima``.  Cokolwiek by się działo , jak cię klient o coś zapyta masz odpowiedzieć ,,Alles ist prima``.
- Co to znaczy ? - spytał Marek.
- No, że jest świetnie , ,,Pika bello `` ....Aaaa , powiedział jeszcze , że mamy robić ,,cak, cak``.
- a To co znowu ? - dociekał Krzysiek.
- O rany !- zniecierpliwił się Jakob - Raz, raz,  rozumiesz ? Sprawnie. A teraz mamy złożyć rzeczy w pokojach i jedziemy na budowę.
- Jak to na budowę ? W Niedzielę o 19.00 ? - Jestem głodny jak pies ! Oburzył się Krzysiek.
- To sobie zjesz jak wrócisz . Zakończył dyskusje Jakob.

Poszedłem do ,,czinkusia`` złapałem torbę z prowiantem, którą spakował mi ojciec ...O rety! Jakie to ciężkie - jęknąłem, gdy ją podniosłem.
Co ty tam tarmosisz ? - spytał Krzysiek, mój nowy współlokator , gdy wchodziłem do pokoju sapiąc wysiłku. Jedzenie ! Wiesz jakie drogie jest tu żarcie ?
Kilka minut później siedzieliśmy już w samochodzie Jakoba i jechaliśmy na budowę.

środa, 29 sierpnia 2012

Jak na razie wszystko w porządku

Pensjonat , raczej hotel robotniczy położony był w pobliżu lotniska Schönefeld. Naprzeciw stały ogromne bloki , przed którymi bawiły się dzieci. Niemcy wszelkich możliwych ras spacerowali po ulicach przyglądając się nam. Zaraz za hotelem biegła linia kolejowa. Co piętnaście minut kolejka z hukiem przetaczała się z centrum Berlina na obrzeża.Korzystając z chwili wolnego zjadłem kanapki, które żona przygotowała przed wyjazdem i postanowiłem zadzwonić do domu. Halo, mama ! Dojechałem na miejsce cały , czekamy na szefa , jak na razie wszystko w porządku .... - zdążyłem powiedzieć zanim konto mojej komórki się wyładowało i telefon urwał połączenie. No ładnie, muszę kupić jeszcze niemiecką komórkę bo tu nie doładuję swojej , pomyślałem i zobaczyłem, że na parking wtoczył się biały Volkswagen Transporter  i ze środka wyszedł starszy gość. To był nasz szef. Wyglądał na 55 lat , siwy , łysiejący z wąsem a`la Franz Josef i niemałym brzuszkiem. Przeprosił za spóźnienie, załatwił klucze do pokojów i zaprosił do świetlicy na rozmowę organizacyjną.

Wjazd do Niemiec





Tuż przed granicą na ostatniej stacji zatankowaliśmy do pełna, bo w Niemczech paliwo jest strasznie drogie. Trzypasmową autostradą pędziliśmy do Berlina. Polskie radio jakiś czas jeszcze dodawało otuchy.Nagle autostrada się skurczyła i samochody wlekły się w korku. Jak spóźnimy się na spotkanie to dopiero będzie komedia pomyślałem. Po godzinie w korku w upiornym słońcu minęliśmy przeszkodę i nasza grupa znowu popędziła do celu. Grupę prowadził Jarek, który miał GPS i dość ciężką nogę. Z mojego Cinquecento musiałem wyciągnąć wszystko co się da, żeby ich nie stracić z pola widzenia. Wjazd do Berlina był nieco nerwowy.... łatwo się zgubić w dużym mieście .W końcu dotarliśmy na miejsce. Było już późno a my ciągle czekaliśmy przed pensjonatem na szefa.

Spotkanie brygady

Wcześnie rano pożegnałem się z rodziną. Nie było łatwo zostawić wszystko i pojechać w nieznane. Łzy w oczach mamy były zrozumiałe , sam też nie mogłem się opanować. Nie wiedziałem kiedy się znowu zobaczymy i co tak naprawdę czeka mnie na miejscu. Poczucie niepewności i strach przed nieznanym towarzyszył mi do umówionego miejsca zbiórki całej ekipy.Brygadzistą był starszy facet, który przedstawił się po niemiecku. ,,Ich bin Jakob'' usłyszałem gdy podawałem mu rękę. A więc nie tylko ja podpisałem te papiery... pomyślałem gdy zobaczyłem pozostałych członków ekipy. Rozmowa z nowymi kolegami trochę mnie uspokoiła. Koledzy zaczęli licytować na doświadczenia budowlane. Kto gdzie robił i co robił było tematem dnia. Po wypiciu kawy wszyscy wsiedli do samochodów i udali się w dalsza drogę.

Wyjazd do pracy za granicę. Co spakować?

Czasu do wyjazdu pozostało naprawdę niewiele. Telefon do pracodawcy niemieckiego potwierdził, że czeka na nas w Berlinie i że w ekipie będzie ktoś kto dobrze mówi po niemiecku. Co spakować ? Ubranie robocze, ubranie na zmianę,buty robocze wodoodporne, konserwy, laptop żeby mieć kontakt z rodziną , dokumenty, czajnik , jakaś kuchenka żeby samemu zrobić obiad. Ile wziąć pieniędzy ? Potrzeba na dojazd , na życie i ewentualny powrót bez grosza , jeśli nie doczekam się wypłaty. Ile kosztuje chleb , albo kurczak w Niemczech ? Odpowiedź znalazłem w internecie . Pozostało jeszcze pojechać do banku założyć konto internetowe , muszę przecież wiedzieć czy wpłynęły pieniądze za pracę czy nie.

wtorek, 28 sierpnia 2012

Spotkanie z pośrednikiem pracy zagranicznej

Przez telefon dowiedziałem się, że oferta skierowana jest wyłącznie dla osób prowadzących działalność  gospodarczą . Więc musiałem szybko załatwić formalności związane z założeniem firmy. Praca w Niemczech miała rozpocząć się już za tydzień.  Najpierw należało jednak podpisać umowę pośrednictwa we Wrocławiu. Aby spotkać się z pośrednikiem musiałem przejechać blisko 500 km i odnaleźć jego biuro .  Firma miała siedzibę w willi z lat osiemdziesiątych.  Biuro zaimprowizowane w salonie  , sprawiało wrażenie ogólnego nieładu. Wszędzie segregatory z papierami , tu  komplet  wypoczynkowy , tam biurko i osobno stolik. Telefony dzwoniły nieustannie przerywając rozmowę.  Pośrednik opowiedział na czym ma praca polegać i wyliczył :

16,50 Euro x 10 godzin dziennie * 26 dni = 4290 Euro miesięcznie. 

On za  pośrednictwo życzył sobie tylko 10% tzn 400 euro za miesiąc pracy. Zażądał zabezpieczenia wekslowego i kar umownych w kwocie 4000 Euro , na wszelki wypadek.
- Pełno teraz jest oszustów - stwierdził. Po zapoznaniu się z umową przedstawiłem wątpliwości co do drakońskich zapisów umowy. Pośrednik wszystkie wątpliwości rozwiał  jednym pytaniem 

- Podpisuje Pan czy nie ? 

 I tak znalazłem pracę w Niemczech za 4000 euro na miesiąc.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Praca w Niemczech 16,50 Euro / godzinę

Moja praca w Niemczech zaczęła się od przypadkowego ogłoszenia znalezionego w internecie następującej treści. Potrzebny stolarz do budowy domów drewnianych w Niemczech 16,50 Euro za godzinę . Ponieważ miałem doświadczenie w budowie tego typu domów a stawka była korzystna odpowiedziałem na anons.