- Coś ty przyniósł -spytał mnie Jakob jak bym przyniósł mu truciznę- to jest przecież piwo bezalkoholowe... idź przynieś coś innego , ja idę po boczek , tylko zobacz ile jest alkoholu w środku.
Podszedłem znowu do wanienki z lodem wypełnionej flaszkami piwa , butelki zareklamowanie przez Jakoba włożyłem z powrotem a wyjąłem inne. Tym razem piwo miało 4,5 % alkoholu .
Chłopaki jest ciężko jak luj -Powiedział Jakob po przełknięciu sałatki kartoflanej - można biegać w robocie ale jak długo? Tydzień? Miesiąc? W Polsce jestem członkiem klubu wioślarskiego - zrobił porządny łyk piwa - mam dojście do odżywek i koksu. To nic takiego ale daje siłę.
-Chyba nie zwariowałem jeszcze - powiedział Marek - żeby się szprycować w robocie.Przyjechałem tu do roboty a nie na wyścigi . Zresztą jak tylko nadarzy się okazja spływam.Czekam tylko na wypłatę. Przyjazd tu kosztował mnie trochę .
- Jak ty pojedziesz wszyscy dostaną w dupę myślisz że w trzech postawimy taki dom? - powiedział Jakob
- Mogę załatwić na zmianę mojego szwagra on lubi na dachach popierdalać byle kasa by była.
Korzystając z pierwszej okazji spytałem sąsiada, jednego z członków rodziny gospodarzy , jak załatwić internet w Niemczech.
- Ok. Danke ! - podziękowałem za pomoc