Rano Jakob wypił kawę na śniadanie i czekał nerwowo aż zjemy. Szef zostawił budowę na jego głowie a sam gdzieś pojechał by pojawić się dopiero za kilka dni w nowym miejscu. Cała ekipa po wczorajszym sukcesie głodna była kolejnych. Postawimy tę budę w 4 dni oznajmił Jakob w drodze na budowę, Ja miałem z Krzyśkiem położyć płyty gipsowe na całym parterze a Jakob z Mariuszem mieli położyć dachówki.do roboty zabraliśmy się sprawnie Tymczasem na budowę zajechał samochód z dachówkami.
- Ani niech nie myśli, że zostawi to na placu - syknął Jakob gdy zauważył , że kierowca wyszedł z kabiny szukać płaskiego miejsca na palety z dachówkami - te dachówki są nam potrzebne na dachu , proszę je tam wyładować. - krzyczał po niemiecki przekrzykując warkot silnika.
Kierowca kiwną głową i zabrał się do ustawiania samochodu tak by dźwigiem wyładowczym HDS znaleźć się jak najbliżej dachu. Po godzinie kręcenia , podjeżdżania i manewrowania dalej znajdował się w punkcie wyjścia. Auto było po prostu za długie i można było co najwyżej zamówić inny dźwig, żeby podał materiały z placu na dach lub podać dachówki ręcznie.
- Musisz załatwić nam ten dźwig- tłumaczył szefowi Jakob przez telefon inaczej -nie zdążymy położyć dachu.
Wkrótce pojawił się drugi dźwig i Jakob zażądał przerwania wszelkich prac i pomocy przy wyładunku.
W tym momencie plan szybkiej budowy spalił na panewce.